Jakiś
czas temu pisałam na moim fb oraz insta że jestem Ambasadorką znanej
francuskiej firmy Le Petit Marseillais, dzięki trwającej
kampanii po raz pierwszy miałam styczność z ich kosmetykami. Olejek z kwiatem pomarańczy
i krem do rąk z masłem shea bardzo przypadły mi do gustu więc na pewno zakupię je
w niedalekiej przyszłości.
Teraz
chciałabym
Wam troszkę opowiedzieć o obu produktach i podzielić się moją opinią.
Zapraszam :P
Zacznijmy może od produktu który skradł moje serce
jako pierwszy.
Jest nim olejek do mycia z dodatkiem kwiatu pomarańczy i olejku arganowego.
Na półkach sklepowych znajdziecie go w pomarańczowej butelce
o pojemności 250 ml. Przezroczystość butelki jest ogromnym plusem bo
możemy kontrolować zużycie.
Zamknięcie jest bardzo
wygodne i mocne, dozuje odpowiednią ilość olejku, po zamknięciu i włożeniu
buteleczki do torby podróżnej nie musimy się obawiać o to że coś się wyleje.
Próbowałam i nie uroniła się ani kropelka.
Zapach jest
przecudowny tak jakby wprost z sadu pomarańczowego. :D Po umyciu pozostaje długo
na skórze.
Skóra po dłuższym stosowaniu faktycznie
jest dobrze odżywiona i promienna. Natomiast po kilku pierwszych zastosowaniach
zwróciłam uwagę na to że jest milsza w dotyku, dobrze oczyszczona i pachnąca.
Przejdźmy teraz do kremu do rąk.
Dostępny jest w tubce o pojemności 75 ml.
Tubka została wykonana z bardzo przyjemnego materiału. Jest bardzo poręczna i
wygodna, podobnie jak mocne zamknięcie na zatrzask.
Krem zawiera w składzie aloes,
masło Shea i wosk pszczeli. Mieszanka tych składników sprawia, że zapach
jest prze-przecudny, delikatny i taki letni idealny na wakacje.
Wszystkie zapewnienia producenta w związku
z nawilżeniem, odżywieniem i kojeniem zostały spełnione. Szybko się wchłania, a
dłonie są po nim mięciutkie.
Podsumowując z obu produktów jestem
niesamowicie zadowolona i sięgnę po oba przy następnych zakupach.